środa, 16 stycznia 2013

Dyktatorka smaku. Rozmowa z Magdą Więcław - szafiarką i przyszłą psycholożką, która uwielbia mode i taniec.

W ubieraniu innych jest jakiś dreszczyk emocji, a nic nie sprawia takiej przyjemności, jak widok zadowolonej osoby w skomponowanym przez ciebie stroju, która wygląda jak milion dolarów! 


London Fashion Week Day 3 Outfit
Na blogu piszesz o sobie: „Shopaholic, Dance Addict & Vogue Lover”. Którą z nich jesteś najbardziej?
To bardzo trudne pytanie, zwłaszcza że dziś kupiłam nowego Vogue'a i resztę moich modowych biblii. Większość mówi, że zakupoholiczką, bo jak inaczej wyjaśnić ok. 50 par butów w szafie? Ale taniec to moja pierwsza miłość i zawsze będzie dla mnie najważniejszy. Myślę, że po prostu bardziej skupiłam się na modzie, bo z powodu choroby nie mogę trenować tak intensywnie, jak bym chciała. 

Dlatego tańczysz hip-hop na szpilkach? Tak łączysz obie pasje?
Tak! To mój złoty środek. W tańcu ważne są nie tylko ruchy, mimika czy emocje. Liczy się też ubranie; jak strój współgra z ciałem podczas tańca. Kilka razy żartowałam nawet, że kiedyś zacznę projektować dla tancerzy i ich stylizować.

Na pewno, zwłaszcza że twój talent doceniła nawet Gosia Baczyńska. W nagrodę za stylizację dla LG uszyła sukienkę specjalnie dla ciebie.
Mam nadzieje, że to dopiero początek. Bardzo się cieszę, że w ciągu miesiąca udało mi się wygrać aż dwa stylizacyjne konkursy. Jednym z nich był organizowany przez Elle „Zostań trensettELLEką”, gdzie musiałam stworzyć stylizację w stylu lat 70. Drugi to C-Style by C-THRU inspirowany zapachem perfum, w którym zostałam wybrana przez profesjonalnych stylistów i wygrałam sesję w Joy’u. To dla mnie ważne, że zwycięzców typują styliści. Niestety internauci często oceniają wygląd zamiast stroju. Żeby wziąć udział we wspomnianym konkursie LG, musiałam skompletować stylizację zmysłową. W tym przypadku decyzja o zwycięstwie należała do samej Gosi Baczyńskiej, więc wygrana była jeszcze większym zaszczytem, nie wspominając o samej sukience!  Teraz marzę jednak o konkursie stricte stylistycznym, w którym będę ubierać modelkę, bo stylizowanie siebie jest zawsze trochę łatwiejsze. 

Sukienka zaprojektowana przez Gosię Baczyńską specjalnie dla Magdy
Którzy projektanci cię inspirują?
Tacy, którzy co sezon mnie zachwycają to Alexander Wang, Balmain, Burberry, Isabel Marant i Stella McCartney. To na ich kolekcję patrzę najpierw, kiedy nadchodzi nowy sezon. Gdybym miała wybrać, od którego z nich chciałabym dostać wszystkie kolekcje, zdecydowanie byłaby to Isabel Marant. Jest doskonała. Ale nie ograniczam się do śledzenia projektów tylko moich ulubionych domów mody. Lubię przyglądać się wielu twórcom i ich dziełom. Czasami znajduję tylko jedną rzecz, która mnie przekonuje, a czasem cała kolekcja trafia w mój gust. Tak było kilka sezonów temu z Jil Sander ss11, która stała się dla mnie wielką inspiracją.

Ich wszystkie kolekcje znajdujesz w swoich modowych bibliach?
Oczywiście. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodły, dlatego je uwielbiam. Zawsze wyrywam sesje z Vogue’a, Elle, Glamour, Harper's Bazaar i InStyle, a później binduję je. Tak powstaje moja modowa biblia - opasły katalog stanowiący przegląd trendów i twórczości świata mody z całego roku.

Szukasz później podobnych rzeczy w sieciówkach, secondhandach, butikach? Czy może sama tworzysz przy maszynie?
Czasami szukam podobnych rzeczy, ale najczęściej tylko inspiruję się ich klimatem. Uwielbiam buszować i w sieciówkach, i w secondhandach. Co rusz sama robię ręczne przeróbki, albo idę z pomysłem do babci, albo do krawcowej. Tak było ze spódnicą, która pomogła mi wygrać sukienkę od Gosi Baczyńskiej. Ostatnio na przykład kupiłam maxi sukienkę w mocnym różowym kolorze, którą planuję zamienić w maxi spódnicę. W ten sposób po dołączeniu białego t-shirta będę mieć najbardziej wpływowy strój sezonu, z wspomnianej wcześniej kolekcji Jil Sander ss11, za jedyne 8 funtów! Oczywiście wykorzystam tą spódnicę też z innymi topami, pewnie z miętowym albo pomarańczowym, ale debiutowy outfit będzie w kolorach z oryginalnego pokazu. Przyznaję jednak, że całkowite kopiowanie looku chyba  jeszcze się mi nie zdarzyło.



Brytyjki są lepiej ubrane od Polek?
Zdecydowanie maja łatwiejszy dostęp do naprawdę fajnych rzeczy. Myślę jednak, że nie można tego tak łatwo rozstrzygnąć. Podejrzewam, że to bardziej zależy od wielkości miast niż samego kraju- większe miasta, większy postęp, większa świadomość stylu. Jednak w UK na pewno łatwiej eksperymentować i odkrywać, co nam się podoba i co do nas pasuje. W Anglii możesz pozwolić sobie na większe szaleństwo, bo tam ludzie nie zwracają uwagi na twoje ubranie. Jeśli masz ochotę założyć dres i koszule w kratę, robisz to. Jeśli masz ochotę na obcisłą sukienkę i wysokie szpilki, wkładasz je i idziesz pewnie przed siebie. W Polsce waham się czy mogę wyjść w danym stroju, w Anglii takich wątpliwości nie mam. Wszystko jednak zależy od nas. Na pewno w każdym miejscu znajdzie się ktoś z niesamowitym stylem, bez względu na stan konta i miejsce zamieszkania.

Skąd takie różnice?
Nie wiem z czego to wynika, ale widzę, że na szczęście to się powoli zmienia. Choć uważam, że Polacy nadal są bardzo krytyczni. Wciąż łatwiej im kogoś wyśmiać niż skomplementować. Odnoszę wrażenie, że niektórzy boją się powiedzieć coś miłego obcym, bo nie są pewni ich reakcji. Jeśli chodzi o mnie- nie mam z tym najmniejszego problemu. Często zaczepiam ładnie ubrane dziewczyny i pytam, gdzie kupiły daną rzecz lub po prostu mówię, że wygląda świetnie. W Polsce jednak muszę przyjrzeć się zachowaniu danej osoby i ocenić, czy mogę się w ogóle odezwać. Skąd się to bierze? Chciałabym wiedzieć.


Studiujesz psychologię. Czy takie umiejętności przydają się w pracy stylistki?
Psychologia i osobowość nie mają wielkiego znaczenia, jeśli chodzi o stylizowanie modelek, bo liczy się przekazanie wizji i trendów. Modelka jest po prostu płótnem, na którym przedstawiamy swoje  pomysły. Jeśli jednak mówimy o ubieraniu gwiazd albo osób, które chciałyby pomocy w tej kwestii, psychologia pomaga. Trzeba umieć odczytać osobowość i charakter danego człowieka, żeby wiedzieć, w czym będzie czuć się komfortowo. Stylizacja ma na celu przekonanie kogoś, aby ubierał się odrobinę odważniej. Psychologia zaś pomaga znaleźć granicę, tak by kogoś przekonać do włożenia czegoś, o czym wcześniej by nie pomyślał albo czego na co dzień nie nosi, ale bez przebierania danej osoby. Ludzie radzą się stylistów, żeby zwiększyć pewność siebie, nie żeby czuć się nieswojo we własnej skórze.

Czy marzysz o wystylizowaniu jakiejś gwiazdy?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ale z modelek może Coco Rocha? To moja ulubiona modelka, głównie dzięki jej ekspresyjnemu pozowaniu. Na pewno chciałabym ją ubrać w różnokolorowe tkaniny, żeby to uwydatnić. Nie ma chyba takiej gwiazdy, którą koniecznie chciałabym wystylizować, chętnie pracowałabym z różnymi celebrytkami. A co do tzw. zwyczajnych ludzi- ktokolwiek, z chęcią sprawdzę się na różnych typach urody i sylwetki. Każda osoba to nowe wyzwanie.

A jak zaczęła się twoja przygoda ze stylizacją? Eksperymentowałaś na sobie czy na innych?
Zdecydowanie na sobie, tak łatwiej zacząć, zwłaszcza kiedy się jeszcze nie ma wprawy w tej kwestii. Ale w ubieraniu innych jest jakiś dreszczyk emocji, a nic nie sprawia takiej przyjemności, jak widok zadowolonej osoby w skomponowanym przez ciebie stroju, która wygląda jak milion dolarów!


Twój styl to...
Najczęściej sporo czerni. Uwielbiam nosić szorty z czarnymi rajstopami i luźną górą. Do tego mnóstwo pierścionków i obcasy lub koturny. To moje bezpieczne zestawy, kiedy się śpieszę albo nie mam nastroju na eksperymenty. Ale nie lubię się ograniczać do jednego stylu, więc nie da się go opisać w jednym czy w dwóch słowach. Jeśli jednego dnia noszę mini, następnego zakładam maxi. Raz w czerni, raz w kolorze. Raz elegancko, raz na luzie. Szybko się nudzę, więc lubię zmieniać to, co mam na sobie. Poza tym dostosowuje strój do nastroju.



W czym nigdy nie wyszłabyś na ulicę?
Nago! Szczerze mówiąc, nie ma takiego ubrania. Uparcie wierzę, że niemal każda rzecz, nawet najbardziej tandetna według ogółu, może wyglądać dobrze. Trzeba ją tylko odpowiednio zestawić. Oczywiście jest różnica miedzy białymi butami a białymi butami. Jedne wyglądają odrażająco, inne są cudowne- np. białe botki z wiosennej kolekcji Jeffrey Campbell czy Alexander Wand. Dużo zależy od wykonania konkretnej rzeczy. Najbardziej chyba broniłabym się przed bluzą z cekinowymi wzorami, ale jeśli musiałabym ją włożyć, trochę bym ją podniszczyła, skróciła i zostawiła obszarpany dół. Myślę, że z wywiniętymi rękawami, w niezawodnych czarnych rajstopach i szortach nie wyglądałabym tragicznie.

Bo moda to zabawa?
Zdecydowanie! Dla mnie moda to sposób na poprawienie sobie humoru, na odrobinę szaleństwa, które pomaga oderwać się od problemów. Czasami próbuję czegoś nowego, co mnie odrobinę przeraża, ale w ten sposób przełamuję swoje zahamowania. Przezwyciężając się w modzie, łatwej jest zrobić to samo w innych dziedzinach życia.
Magda podczas eventu Juicy Couture Christmas Jewellery w ich sklepie na Regent Street w Londynie
Tu możecie śledzić Magdę:
Facebook: MAGDArling
http://magdarling.blogspot.com/
http://lookbook.nu/magdarling